Pseudo-zdrowa żywność okupuje sklepowe półki

Pseudo-zdrowa żywność okupuje sklepowe półki

Producenci żywności sprawnie maskują braki jakości swoich produktów. Warto wiedzieć, jak działają, aby móc nazywać się świadomym konsumentem. Jak nie dać się oszukać i wybierać zdrowe, wartościowe produkty?

header_1jpg

Minęły bezpowrotnie czasy, w których jedzenie miało jedynie zaspokajać głód, a kupujący nie miał możliwości wyboru. Obecnie liczba produktów w tej samej kategorii jest tak duża, że producenci muszą walczyć o zainteresowanie konsumenta, a tym samym jak największe zyski. Niestety nadal bardzo często, to nie jakość jest kartą przetargową i to nie ona ma zachęcać do zakupu. 

W wielu przypadkach, producenci pozycjonują tak swoje marki, by były postrzegane jako zdrowe. Realizując działania marketingowe, poczynając od wyglądu opakowania, które daje obietnice naturalnego produktu, poprzez kampanie reklamowe, których estetyka i hasła  działające na podświadomość konsumenta, budują wizerunek przywodzący na myśl samo zdrowie. Finalnie sam produkt i jego skład nie spełnia jednak zakomunikowanej obietnicy. Można w nim często  znaleźć technologiczne dodatki  spożywcze. Jednak klient przekonany stworzoną, reklamową wizją, nie czuje potrzeby sprawdzania składu na etykiecie.  

Dla przykładu: z jednej strony produkt może być wyprodukowany w standardzie „BIO”, co wyraźnie komunikowane jest na opakowaniu, z drugiej strony  w składzie znajdziemy duże ilości cukru, lub innych, szkodliwych substancji słodzących czy konserwantów, których nadmierne spożywanie może mieć negatywny wpływ na nasze zdrowie. Zasugerowany oznaczeniem „bio”, konsument przekonany jest, że produkt w całości jest spełnieniem obietnicy bycia produktem eko, a w składzie możemy znaleźć składniki np. regulator kwasowości, którego spożywanie też nie jest wskazane i bez czytania etykiety wkłada go do koszyka.

Świadomy wybór

W ostatnich latach powstało wiele organizacji, które badają jakość żywności oraz informują społeczeństwo o tym, jak powinna wyglądać zbilansowana dieta. Jedną z nich jest Sugarwise, międzynarodowa jednostka certyfikująca. Znak Sugarwise jest gwarancją tego, że produkty nim opatrzone mają niską zawartość cukrów i substancji słodzących, które zgodnie w wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) powinny zostać ograniczone.

W komunikatach organizacji mających na celu promocję zdrowego odżywiania, podkreśla się jak ważna jest jakość produktów oraz niski stopień ich przetworzenia. Powstają także specjalne broszury czy aplikacje, w których tłumaczy się konsumentom, co oznaczają literki kryjące w sobie nazwy konserwantów, barwników, aromatów i słodzików, czyli technologicznych dodatków do żywności. Wspomniane programy, uświadamiające konsumentów powstały przede wszystkim z powodu często niezgodnych z etyką „zabiegów marketingowych” producentów żywności.

Manipulacja konsumentem

Aby uśpić czujność konsumenta, który w składzie produktów szuka znanych ze szkodliwych właściwości konserwantów zaczynających się na literę „E”, producenci używają pełnych nazw tych składników. Przykładem jest umieszczanie na opakowaniu nazw takich, jak kurkumina czyli żółto-pomarańczowy barwnik spożywczy, zamiast E100. Kurkumina brzmi podobnie do znanej, zdrowiodajnej przyprawy jaką jest kurkuma – co osłabia naszą czujność i pozwala myśleć, że jest to zdrowy składnik. Tymczasem spożywanie jej w nadmiarze może mieć negatywne skutki dla naszego zdrowia. U niektórych osób może powodować nudności, niestrawność, biegunkę, zawroty głowy.

Nie wszystkie jednak „E”, które znajdziemy składzie produktów są niepożądane. Przykładem jest witamina C, inaczej E300. Jej nie trzeba się obawiać, gdy znajdziemy ten symbol na etykiecie.

 

Mniej tłuszczu oznacza najczęściej więcej cukru

Produkty oznaczane jako „slim”, „fit”, „fitness” czy „lekkie” nie podlegają tak wnikliwej kontroli składu, jak mogłoby się wydawać. Producenci bazują na tej nieścisłości i zastępują tłuszcz nadmiarem cukru. Ten problem dotyczy szczególnie jogurtów i przekąsek.

Dodatkowe witaminy jako podwójny zastrzyk „zdrowia” w soku, to kolejne złudzenie. Jeśli jest on dobrej jakości nie potrzebna jest sztuczna suplementacja syntetycznych witamin, które mają mniejszą przyswajalność.

 

Czysta etykieta ratunkiem w reklamowym szumie

Na szczęście na rynku rosną w siłę producenci stosujący zasadę clean label, czyli czystej etykiety. Jasno i czytelnie przedstawiony opis składu oraz informacja o pochodzeniu produktów to ich znak rozpoznawczy. Tak działają jednak marki nie mające niczego do ukrycia, nie stosujące chemicznych lub technologicznych dodatków. Clean label to trend popularyzowany przez producentów, którzy również nie dosładzają, nie używają chemicznych słodzików i substancji takich, jak np. syrop glukozowo-fruktozowy. Bardzo dobrym przykładem takiej marki jest DayUp.\

dayup_2png

- DayUp to zdrowe przekąski i desery zamknięte w wygodnych, poręcznych opakowaniach. Na rynku wyróżniają się przede wszystkim prostym składem, bez żadnych ulepszaczy oraz tym, że na żadnym etapie produkcji nie dodano do nich cukru, ani substancji słodzących – mówi Bartosz Ponikło – Dyrektor ds. Marketingu firmy Arteta. Misją marki DayUp jest walka o lepszą żywność, ponieważ wierzymy, że każdy na taką żywność zasługuje – dodaje.


W ofercie DayUp można znaleźć m.in. zdrowe przekąski na bazie musów owocowych, jogurtu i ziaren zbóż, a także bezglutenowe desery stworzone z połączenia śmietanki kokosowej, tapioki i owoców. Wszystko do wyboru w bogatej gamie różnorodnych smaków.

 

dayup_3png

Pseudo-zdrowa żywność okupuje sklepowe półki od wielu lat. Mimo kontroli i działań organizacji prozdrowotnych niewiele się zmienia. Jedynie samoświadomość konsumentów, śledzenie składu produktów i wybór prostych składów, gwarantują dobry wybór. Warto szukać na sklepowych półkach i wybierać te produkty, które są wytwarzane #bezściemy.

 

 




Dodatkowych informacji udzielają:

Karolina Skutela

k.skutela@gray.com.pl

tel. 607 066 134

 

Iwona Krześniak

i.krzesniak@gray.com.pl

tel. 514 040 934